
„Miałeś chamie złoty róg” – jak Polacy sami tracą swoją tożsamość
Historia Polski to historia walki – o niepodległość, o kulturę, o własne miejsce na mapie świata. Przez wieki próbowano nas rozmyć, wykorzenić, pozbawić naszej tożsamości. W różnych epokach działało to na różne sposoby – najpierw brutalnie, przez rozbiory i okupacje, potem sprytniej, pod płaszczykiem modernizacji i globalizacji. Ale to, co widzimy dzisiaj, jest szczególnie niepokojące. Bo kiedyś odbierano nam Polskę siłą, dziś robimy to sami.
Nie potrzeba już cenzury ani kajdan, bo sami poddajemy się manipulacji. Sami pozwalamy, by nasza historia była zapomniana, by nasz język był spychany na margines, by symbole, które kiedyś znaczyły coś wielkiego, dziś były jedynie pustymi dekoracjami. Nie zauważamy, że świat, w którym polskość była wartością, przestaje istnieć – i co gorsza, wielu nawet to nie obchodzi.
Plan pokoleniowy – jak odebrać Polakom tożsamość?
To nie jest proces, który zaczął się wczoraj. On trwa od wieków. Najpierw próbowano zabić nas przemocą – zabory, germanizacja, rusyfikacja, II wojna światowa, komunizm. Przez pokolenia próbowano nam wmówić, że jesteśmy nikim, że lepiej, mądrzej, bezpieczniej jest nie wychylać się, być cicho, nie zadawać pytań.
Potem przyszła III RP – oficjalnie wolna, ale pełna kompleksów. W latach 90. i 2000. Polakom sprzedano nową wizję świata: „Polska to zaścianek, Polacy to złodzieje, pijacy, nieudacznicy”. Telewizja, szkoły, media powtarzały, że nasza historia jest pełna przegranych, że jesteśmy wiecznymi nieudacznikami. Nagle bycie patriotą stało się czymś śmiesznym, a dumę narodową zaczęto utożsamiać z agresywnym nacjonalizmem.
Politycy, celebryci, dziennikarze powtarzali, że powinniśmy być „bardziej europejscy”, że nasz język, nasza kultura, nasze symbole nie są ważne, że należy myśleć „globalnie”. I tak oto krok po kroku zaczęliśmy tracić własną tożsamość.
Polska po angielsku – dlaczego sami się kolonizujemy?
Gdy wchodzisz do muzeum w Polsce, na ścianie wiszą opisy… po angielsku. W polskich teatrach plakaty są anglojęzyczne. Na budynkach państwowych powiewają obce flagi. W urzędach i sklepach obsługa mówi do ciebie po ukraińsku lub angielsku, bo „tak wypada”.
Język to podstawa tożsamości. Naród, który nie dba o swój język, umiera. Polska przez wieki walczyła o prawo do mówienia po polsku – a teraz, bez przymusu, sami się go pozbywamy. W szkołach dzieci uczą się historii Europy, a o Powstaniu Wielkopolskim wiedzą mniej niż o amerykańskiej wojnie secesyjnej. W mediach wmawia się nam, że nasza literatura, nasza sztuka, nasze osiągnięcia są mniej ważne od zagranicznych wzorców.
To nie jest przypadek. To systemowe działanie. Jeśli ludzie przestaną myśleć po polsku, przestaną też czuć się Polakami. Jeśli kultura przestanie mówić ich językiem, przestaną czuć się jej częścią. To strategia przejęcia – pozbawić naród symboli, języka i historii, a wtedy stanie się łatwym do manipulacji, bezkształtną masą, którą można dowolnie kształtować.
Flagi, symbole i podświadome znaki
Flaga to nie kawałek materiału – to znak obecności, kontroli, własności. Od wieków armie wbijały swoją flagę na zdobytych ziemiach, by oznaczyć, kto tu teraz rządzi. Symbole narodowe nie są dekoracją – są kodem kulturowym, który działa na podświadomość.
Jeśli więc polskie instytucje państwowe nagle zaczynają eksponować obce flagi – to jest sygnał. Jeśli polskie urzędy przyjmują inne języki jako oficjalne – to jest znak. Jeśli polskie media i kultura porzucają nasz język na rzecz „międzynarodowych standardów” – to jest ostrzeżenie.
A Polacy? Milczą. Nie reagują. Dlaczego?
Marazm i spolegliwość – jak długo to trwa?
„Miałeś chamie złoty róg” – pisał Wyspiański w Weselu. To chyba najlepsze podsumowanie tego, co dzieje się z Polakami. Mieliśmy momenty wielkości, mieliśmy siłę, mieliśmy ducha walki – ale gdy nadeszła wolność, zamiast ją pielęgnować, zaczęliśmy ją roztrwaniać.
Przez dekady uczono nas, że lepiej siedzieć cicho, że lepiej się nie wychylać. W czasach PRL-u bunt był karany, ale za konformizm dostawało się święty spokój. I tak wychowano pokolenia ludzi, którzy nie potrafią protestować, którzy są zmęczeni, którzy nie wierzą, że mają wpływ na rzeczywistość.
Dziś ta mentalność jest wszędzie. „A co ja mogę?”, „Tak już jest”, „Po co się kłócić?”. To jest efekt pokoleniowej tresury – Polacy mają nie walczyć, mają przyjmować wszystko z pokorą, mają nie stawiać oporu. Bo jeśli uwierzą, że nic nie mogą, to nic nie zrobią.
Co dalej? Czy można to zatrzymać?
To pytanie, na które każdy musi odpowiedzieć sam. Można wzruszyć ramionami i powiedzieć, że tak działa świat, że globalizacja, że to normalne. Ale można też spojrzeć głębiej i zapytać: dlaczego my, a nie inne kraje?
Francuzi nie wyrzucają swojego języka. Niemcy nie rezygnują ze swojej historii. Hiszpanie nie zamieniają swoich muzeów na anglojęzyczne centra. Tylko w Polsce tak łatwo zgadzamy się na rozmycie naszej tożsamości.
Może więc czas przestać być biernym obserwatorem? Może czas przestać traktować polskość jako coś oczywistego i zacząć ją świadomie pielęgnować? Mówić po polsku. Wymagać polskich opisów w muzeach. Dbać o swoją historię. Nie pozwalać, by symbole narodowe były redukowane do ozdobników.
Bo jeśli tego nie zrobimy, to za kilka pokoleń nikt już nie będzie pamiętał, kim byliśmy. A wtedy pozostanie nam już tylko smutne echo słów Wyspiańskiego:
„Miałeś chamie złoty róg, miałeś chamie czapkę z piór, czapkę wicher niesie, róg huka po lesie…”
Rozważania
02.2025
Zawsze dla Was
Jasna