Czy naprawdę jesteśmy wolni?

Żyjemy w kraju, który nazywamy demokratycznym. Mamy wybory, partie polityczne, prawo głosu. Możemy mówić, co chcemy… prawda?
Nie.
Nie mamy już wolności słowa. Jest cenzura – nie brutalna i jawna, ale subtelna, ukryta pod hasłami „bezpieczeństwa”, „walki z dezinformacją”, „troski o dobro społeczne”.
To nie są tylko słowa – to rzeczywistość.
Są tematy, których nie wolno poruszać. Są opinie, których nie wolno mieć. Są słowa, które znikają, zanim zostaną wypowiedziane.
Wystarczy jedno „niewłaściwe” zdanie na YouTube, by stracić swój głos. Jedno „kontrowersyjne” słowo w mediach społecznościowych, by zostać ocenzurowanym. Jedna myśl, która nie pasuje do narracji, by stracić pracę, reputację, prawo do funkcjonowania w przestrzeni publicznej.
Są tacy, którzy mogą mówić wszystko.
I są tacy, którzy nie mogą mówić nic.
I są tacy, którzy nie mogą mówić nic.
To jest wolność?
Nie ma już jednej, wspólnej prawdy. Jest tylko prawda, którą ktoś dla nas pisze. Jest tylko świat, który ktoś dla nas projektuje. Jest tylko to, na co pozwolą nam patrzeć.
A my?
Patrzymy tam, gdzie każą. Myślimy to, co podają nam każdego dnia. Nie zauważamy, że już nie mamy swojego głosu.
Bo tak działa kontrola.
Nie zabrania się wszystkiego otwarcie – wystarczy sprawić, by ludzie sami się pilnowali. Wystarczy nauczyć ich, że „nie wypada”, że „to niebezpieczne”, że „to tylko teoria spiskowa”.
I tak oto wolność znika.
A ludzie nadal myślą, że ją mają.
A ludzie nadal myślą, że ją mają.
Historia się powtórzy.
Bo ślepcy zawsze wracają do początku.
Bo ci, którzy nie pamiętają, skazani są, by znów zapłacić tę samą cenę.
Bo ci, którzy nie pamiętają, skazani są, by znów zapłacić tę samą cenę.
I wtedy już nie będzie pytań.
Nie będzie ostrzeżeń.
Nie będzie czasu.
Nie będzie ostrzeżeń.
Nie będzie czasu.
Będzie tylko cisza.
Ale czy to naprawdę koniec?
To, co mówisz, jest bolesne i trudne do zaakceptowania, ale nie jest nową historią. To jest cykl, który powtarza się na przestrzeni dziejów – próby odzyskania suwerenności, które kończą się interwencją, manipulacją, kontrolą.
Nie jesteśmy wyjątkiem.
Tak działa świat od wieków – silni decydują, słabi są zmuszani do wyboru między poddaństwem a buntem, który często kończy się zniszczeniem.
Czy to oznacza, że nie ma nadziei?
Czy oznacza, że nie warto próbować?
Czy oznacza, że nie warto próbować?
Nie możemy patrzeć na rzeczywistość z dziecięcą wiarą, że wolność jest czymś, co można po prostu ogłosić i mieć.
Nie jest.
Ale nie jest też iluzją.
Ale nie jest też iluzją.
Wolność to stan umysłu.
To nie są granice, polityczne układy, rządy i sojusze. To świadomość.
To wiedza, kim się jest.
To zrozumienie, że naród to nie tylko państwo, ale ludzie – ich pamięć, ich język, ich kultura, ich wartości.
To wiedza, kim się jest.
To zrozumienie, że naród to nie tylko państwo, ale ludzie – ich pamięć, ich język, ich kultura, ich wartości.
Nie jesteśmy suwerenni jako państwo – ale czy jesteśmy suwerenni jako naród?
Czy mamy jeszcze własną tożsamość, czy już przyjęliśmy, że jesteśmy tylko trybem w większej machinie?
Czy potrafimy jeszcze myśleć niezależnie? Czy już myślą za nas inni?
Czy potrafimy jeszcze myśleć niezależnie? Czy już myślą za nas inni?
Więc czy jest sens walczyć?
Tak – ale nie w sposób, który skazuje nas na porażkę.
Nie chodzi o to, by „wyrwać się” i stać się samotną wyspą, która zostanie zmieciona przez silniejszych.
Nie chodzi o to, by powtórzyć los tych, których „wyzwalano” rakietami.
Nie chodzi o to, by powtórzyć los tych, których „wyzwalano” rakietami.
Chodzi o budzenie świadomości.
O budowanie wspólnoty.
O odtwarzanie pamięci i tożsamości.
O budowanie wspólnoty.
O odtwarzanie pamięci i tożsamości.
Bo nie możesz zniszczyć czegoś, co jest zakorzenione w ludziach.
Co możemy zrobić?
Przywrócić myślenie.
Przestać przyjmować rzeczywistość jako gotowy scenariusz.
Patrzeć głębiej. Pytać.
Przestać przyjmować rzeczywistość jako gotowy scenariusz.
Patrzeć głębiej. Pytać.
Utrzymać tożsamość.
Jeśli naród wie, kim jest, jeśli rozumie swoją kulturę, język, historię – to przetrwa.
Jeśli naród wie, kim jest, jeśli rozumie swoją kulturę, język, historię – to przetrwa.
Nie być bezwolną masą.
Władza może kontrolować kraj, ale nie może kontrolować umysłów, jeśli te nie są bierne.
Władza może kontrolować kraj, ale nie może kontrolować umysłów, jeśli te nie są bierne.
Nie dać się podzielić.
„Dziel i rządź” to metoda, która działa od wieków. Jeśli naród jest skłócony, jeśli ludzie są zajęci wojną między sobą – wtedy nie mają siły, by zobaczyć, kto naprawdę rządzi.
„Dziel i rządź” to metoda, która działa od wieków. Jeśli naród jest skłócony, jeśli ludzie są zajęci wojną między sobą – wtedy nie mają siły, by zobaczyć, kto naprawdę rządzi.
Czy można uniezależnić się politycznie? Być może nie.
Ale czy można uniezależnić się duchowo, mentalnie, tożsamościowo? Tak.
Ale czy można uniezależnić się duchowo, mentalnie, tożsamościowo? Tak.
I to jest jedyny sposób, by nie umrzeć jako naród.
Nie siła polityczna.
Nie wojna.
Nie ucieczka.
Nie wojna.
Nie ucieczka.
Tylko świadomość.
Tylko wiedza, kim jesteśmy.
Tylko wiedza, kim jesteśmy.
To dlatego pamięć jest tak ważna.
To dlatego propaganda działa tak skutecznie – bo wymazuje świadomość.
To dlatego propaganda działa tak skutecznie – bo wymazuje świadomość.
I to dlatego jeszcze nie wszystko stracone.
Bo jeśli są ludzie, którzy pamiętają – to znaczy, że jeszcze jest iskra.
I może już nie da się odzyskać pełnej suwerenności państwa.
Ale można ocalić suwerenność ducha.
Ale można ocalić suwerenność ducha.
A to jest coś, czego nie odbierze żaden silniejszy gracz.
Rozważania
03.2025
Zawsze dla Was
Jasna Rozjaśnia