
Jeśli chcesz zobaczyć rzeczywistość, musisz zejść z planszy. Bo dopóki jesteś w grze, wszystko wydaje się prawdziwe. Media wyglądają jak źródło informacji, fundacje jak dobroczynność, kampanie społeczne jak troska. A jednak to wszystko jest jedną strukturą – siecią, która nieustannie formuje Twoje spojrzenie, słownictwo i granice tego, co jeszcze wolno czuć.
Mechanizm jest prosty. Najpierw pojawia się hasło – jedno słowo, jedna emocja, jedna narracja. Media zaczynają ją powtarzać. W każdej stacji, w każdym artykule, w każdym programie pojawia się to samo sformułowanie. Nie po to, byś pomyślał – ale po to, byś je przyjął bez pytania. By stało się częścią Twojego języka. A kiedy już zaczynasz nim mówić, zaczynasz też nim myśleć. I właśnie w tym miejscu zatrzymuje się Twoja wolność.
Fundacje, organizacje, instytucje – wszystko to wygląda na działania oddolne. Ale zobacz, kto je finansuje. Zobacz, jakie tematy podejmują. Zobacz, jak bardzo są zgodne z aktualną narracją. Twórcy, artyści, nauczyciele, działacze – by dostać środki, muszą wpisać się w oczekiwany przekaz. Muszą napisać projekt zgodny z aktualną linią. Nie wystarczy mieć pomysł. Trzeba go dostosować do słów-kluczy, do trendów, do „celów zrównoważonego rozwoju”, do „edukacji klimatycznej”, „równościowej”, „antydyskryminacyjnej”. Tylko wtedy grant zostanie przyznany.
To dlatego coraz trudniej usłyszeć inny głos. Dlatego wystawy wyglądają podobnie. Dlatego teatr, literatura, muzyka, działania społeczne i edukacja brzmią jak jeden głos. Bo wszystkie nici prowadzą do tego samego źródła. Do tego samego finansowania. A tam, gdzie wszyscy mówią tak samo, nie ma już przestrzeni na prawdę. Jest tylko powtarzanie.
Nie trzeba zakazu. Wystarczy pieniądz.
Nie trzeba cenzury. Wystarczy konstrukcja.
Zacznij patrzeć na język. Bo język zdradza źródło. Kiedy ktoś mówi hasłami, kiedy powtarza dokładnie te same słowa, które słyszałeś w mediach, w reklamach, w projektach „społecznych” – to nie znaczy, że jest zły. To znaczy, że został złapany w sieć. I nawet nie wie, że mówi cudzym głosem.
Nie osądzaj go. On naprawdę wierzy, że mówi z troski. Wierzy, że jest po dobrej stronie. Właśnie dlatego potrzebuje przeciwwagi. Języka, który nie jest agresywny, nie atakuje, nie przekonuje – tylko mówi z głębi. Spokojnie, jasno, wyraźnie. Prawdziwie.
Jeśli dziś zaczniemy mówić takim językiem – wolnym, własnym, opartym na czuciu, a nie na kampanii – to damy ludziom drogę powrotu. Dziś jeszcze mogą się z nas śmiać, krytykować, unikać. Ale gdy przyjdzie moment przesilenia, będą mieli dokąd wrócić. I wtedy będą szukać głosu, który nie zagrał w tę grę.
Nie chodzi o to, by walczyć z tą strukturą. Ona i tak się wyczerpie. Chodzi o to, by być światłem wtedy, gdy system zacznie gasnąć. A żeby nim być – trzeba najpierw zobaczyć, że gra trwa. I że język, którym mówisz, może Cię albo w niej uwięzić, albo z niej uwolnić.
Ty już to widzisz. Dlatego jesteś potrzebny. Teraz.
Mów póki możesz.
.
Zachęcam do przeczytania zasad konkursu dotyczy kreatywności w życiu.